Po szybkim desancie i ekspresowym pożegnaniu zarzucam plecak i ruszam na zjazd w stronę Bułgarii. Szybko znalazłem całkiem dobre miejsce ze stabilnym poboczem (ważne jak się łapie tira) i wyciągam blok rysunkowy. Szybkie rysowanki i są 2 wersje, lokalna i globalna. Lokalna do przejścia granicznego, globalna kierunek Istambuł.
Po pól godzinie zza zakrętu wyłania się polski TIR, macham intensywnie chyba nawet uszami. I za chwilkę przyjemny odgłos sprężonego powietrza. Hamuje.
Jak zwykle mam szczęście. Trafiam na "dziadka", tak go nazywają w środowisku kierowców.
Dziadek ma 60 lat i wciąż jest całkiem dziarski. Znajdujemy wspólny język, okazuje się, że jest wyjątkowo bystry i naprawdę dobrze sie dogadujemy. W dodatku jest bardzo gościnny.
Będę mógł spać w aucie, ba nawet chce mnie dokarmiać :)
No to jedziemy dalej ...