Niestety okazało się, że w Pakistanie jest inny czas niż był, tzn była zmiana czasu a ja nic o tym nie wiedziałem. W każdym razie na pociąg przyszedłem o pól godziny wcześniej, czyli o cale pól godziny za późno.
Niestety na jutro nie ma miejsc sypialnych, są tylko siedzące. Czekają mnie 24 godziny na siedząco w pociągu. Nie wiem jak to przeżyję, ale chce już wydostać się z Quetty. Gdyby nie było pociągu to pojechałbym autobusem, a jak nie byłoby autobusu to idę pieszo.
No cóż, przynajmniej pójdę dziś do fryzjera. Szkoda, że w hotelu nie ma cieplej wody. Kolejny zimny prysznic.
W każdym razie w końcu dotarłem do Lahore. Nocleg oczywiście u Malika.
Niesamowite miejsce, niezwykli ludzie, czyli to co tak lubię w podróżach.