Zetknięcie z Varanasi było dla mnie kolejnym etapem "szoku Indii". Syf, kiła i mogiła, a właściwie palenie zwłok. A wszystko pod publikę, czyli turystów.
Samo palenie zwłok stanowi swoistą atrakcję turystyczną. Tłumy "białasów" obsiadają tarasy obserwując proces kremacji. Zdjęć nie wolno robić, bo to obraza uczucia osób bliskich. No chyba, że się zapłaci .... Welcome to India.
Tu wszystko jest na sprzedaż, w szczególności religia.